Czy na Litwie doszło do manipulacji wyborczych? Ofiarą polska partia

in #reakcja3 years ago


Na początku stycznia Martin Helme i Mart Helme – liderzy znajdującej się w koalicji rządowej estońskiej prawicowej Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej – wyrazili opinię, że podczas wyborów do Sejmu na Litwie mogło dojść do manipulacji tzw. „deep state”. W efekcie polscy posłowie, którzy byliby kluczowi w procesie formowania nowego rządu, nie dostali się do parlamentu.

Przewodniczący partii, minister finansów Martin Helme, i jego ojciec, były minister spraw wewnętrznych Mart Helme, w audycji Tre Raadio mówili o manipulacji wyborami na Litwie dokonanymi przez tzw. "deep state", czyli układ funkcjonujący w państwie niezależnie od władzy politycznej. Martin Helme później wyjaśnił, że mówił o wpływie mediów i liberałów, ale nie wspomniał, że wybory zostały sfałszowane. Zarzuty zarówno fałszerstw, jak i manipulacji, pojawiły się z kolei ze strony AWPL-ZChR. CZYTAJ TAKŻE: Litewski polityk twierdzi, że Polaków z Litwy "powinno się rozstrzeliwywać" Po październikowych wyborach parlamentarnych na Litwie Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) niejednokrotnie wskazywała na rażące naruszenia na przeciągu całej kampanii wyborczej i w trakcie głosowania, a także na drastyczne nadużycia i fałszerstwa. Skargi skierowane do Głównej Komisji Wyborcze zostały w większości swojej haniebnie zignorowane przez jej przedstawicieli - zaznacza portal l24.lt. GKW rozpatrzyła jedynie skargę AWPL-ZChR ws. przedwyborczych inicjatyw dziennikarza Andriusa Tapinasa i „Laisvės TV”, w ramach których m.in. wydrukowano 300 tys. gazetek (co biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców Litwy stanowi pokaźną liczbę) zachęcających do pójścia na wybory i oddania nieważnego głosu, tylko po to, aby uniemożliwić polskiej partii dostanie się do parlamentu. W litewskim systemie wyborczym wynik wyborczy danej partii liczy się uwzględniając wszystkie głosy, także te nieważne. Cel udało się zrealizować - AWPL-ZChR nie przekroczyła progu wyborczego z wynikiem 4,82 proc. Zabrakło niewiele ponad tysiąc głosów. Dlaczego brak prawdopodobnie czterech polskich parlamentarzystów ma takie znaczenie dla litewskiej sceny politycznej? Nowa większość ukształtowała się przewagą... trzech posłów. W efekcie rząd utworzył szowinistyczny i antypolski Związek Ojczyzny wraz z dwoma partiami liberalno-lewicowymi. CZYTAJ TAKŻE: Wszechpolacy zawieźli chryzantemy na cmentarz na wileńskiej Rossie Zupełnie zignorowane przez GKW zostały zarzuty AWPL-ZChR dotyczące możliwych fałszerstw wyborczych. Swoje wątpliwości opisała na łamach dorzeczy.pl dokładniej Renata Cytacka, wiceszefowa Związku Polaków na Litwie i Radna Miasta Wilna. Wskazała ona m.in. na sytuację z jej okręgu wyborczego, gdzie znaleziono ponad 150 kart do głosowania więcej niż zarejestrowanych wyborców. Następnie komisja w lokalu „dopasowała” ilość głosów w protokole do ilości głosujących. GKW natomiast… dopasowała ilość głosujących do ilości kart wyborczych. AWPL-ZChR następnie starała się dochodzić swoich praw przed Sądem Konstytucyjnym (SK). Do SK wniosek może złożyć jedynie Prezydent lub Sejm. Prezydent Gitanas Nausėda arbitralnie stwierdził, że nie widzi ku temu żadnych podstaw, natomiast przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis tak sprawę przeciągał, że w końcu przekroczono nieprzekraczalny termin 72 godzin od oficjalnego ogłoszenia wyniku wyborów na złożenie wniosku - który ostatecznie został poparty przez Sejm. Były sędzia SK, prof. Vytautas Sinkevičius, zauważył, że w ten sposób ograniczono prawo AWPL-ZChR do dochodzenia swoich praw na drodze sądowej.

Tak sobie żyją Polacy na Litwie w dobie najlepszych w historii relacji między naszymi państwami...
Narodowcy.net / l24.lt / Kresy.pl