Dziennik #101/2023 - w końcu coś się ruszyło

in #polish11 months ago

Dzień dobry z rana.

Przespałam cały dzień jak niedźwiedź i bardzo dobrze, bo wstałam w stanie lekko przypominającym wypoczęcie. Oczywiście na tyle na ile to możliwe po całej nocy pracy. Niemniej tryskałam optymizmem jeśli chodzi o dzisiejszą nockę i nie myliłam się. Nocka była bardzo obfita w kursy, wpadło również kilka drobnych napiwków dlatego daję wielką okejkę i mam nadzieję, że jest to wskaźnik, że ludzie obudzili się z zimowego snu i zaczną się kręcić po mieście nabijając kursy.

Po powrocie do domu poszłam z moim kudłatym przyjacielem na spacer i sprawiło mi nieznaną wcześniej przyjemność słuchanie ptaków o poranku.

20230521_053657.jpg
Źródło: fotografia własna

Po powrocie do domu wstawiłam pranie, bo w końcu musiałam i po jego skończeniu mam w planach długi, głęboki sen. Czeka mnie jeszcze dzisiaj bieganie, więc regeneracja jest więcej niż wskazana. Do snu mam w planach obejrzeć w końcu Super Size Me, bo wczoraj odpadłam po kilku minutach filmu. Co prawda już go kiedyś widziałam, ale nabrałam ochoty, aby obejrzeć go ponownie.

Zaległości na #polish urosły do rozmiarów gigantycznych wręcz, więc dzisiaj czeka mnie pracowity dzień jeśli chodzi o czytanie zaległych postów. I dobrze, bo lubię to robić.

I to na tyle. Żegnam się czule i idę spać.