Dziennik #225/2023 - pustka

in #polish8 months ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Obudziłam się dzisiaj wcześnie rano, ale dość długo wylegiwałam się w łóżku. Nie chciało mi się w ogóle wstawać, moja kondycja psychiczna nie była najlepsza od samego początku dnia toteż łóżko ciągnęło mnie jak magnes. Najlepiej w pozycji embrionalnej schować się pod kołdrą przed światem.

Niestety nie było mi dane wylegiwać się zbyt długo, ponieważ musiałam iść na zakupy. Lodówka na kolejny tydzień uzupełniona, więc nie jest tak źle. Oczywiście w sklepie takie kolejki, że dostawałam palpitacji serca, ale sama jestem sobie winna, bo zamiast wstać rano i wcześnie jechać na zakupy to ja się wybrałam koło 12. Od samego dnia ten dzień był porażką, a najgorsze miało dopiero nadejść.

Dzień zleciał mi na drzemkach i graniu w Plemiona. Na 17 zaś pojechałam na miting i dostałam tam bardzo przykrą wiadomość, że jeden z uczestników mitingów nie żyje. Bardzo to mną wstrząsnęło, bo śmierć jest zjawiskiem, z którym kompletnie nie umiem sobie radzić. W sercu zrobiło się zimno, pusto i ciemno. Bardzo dobrze go wspominam, zawsze wspierał mnie dobrym słowem nawet gdy łamałam abstynencję i będzie mi go bardzo brakować. Mam nadzieję, że tam u góry jest mu lepiej niż było tutaj. Bardzo to przeżywam.

Po powrocie do domu zajęłam się psem i graniem w Simsy. Teraz jest godzina 20:26, a ja szykuję się już do spania. Jutro muszę wstać koło 8, bo jadę na poranny miting. To będzie mój piąty miting w tym tygodniu, więc jak widać bardzo staram się dbać o moją trzeźwość. Był to również kolejny dzień bez kontaktu z toksycznym "przyjacielem" i niby powinnam być szczęśliwa, a jednak odejście Jurka odebrało mi całą radość dnia.

Idę się położyć, bo w łóżku czuję się aktualnie najbezpieczniej. Wzięłam leki nasenne i mam nadzieję, że tym razem uda mi się wyspać porządnie, a nie budzić się co chwilę. Chociaż mimo wszystko po takich wiadomość jak dzisiaj to raczej nockę mam z głowy. Obym jednak się myliła.

Do jutra.