Ukończyłem szkołę średnią

in #polish2 years ago

Zakończenie mojej szkoły odbyło się w piątek o godzinie 14. Nie wiem czy jest to standard, ale rozpoczęcia i zakończenia innych klas zawsze miałem wcześniej. Dało mi to w sumie swobodę. Mogłem pospać dłużej, zrobić sobie dobre śniadanie i powspominać te wszystkie lata nauki. Na zakończenie ubrałem się dosyć niestandardowo. Miałem luźne spodnie z dosyć luźną koszulą. Takie combo założę również na maturze, przez co materiał nie będzie mnie spinał i ze spokojem podejdę do rozwiązań matury. Oczywiście w naszej świadomości ubiór na maturę kojarzy się z galowym stylem, tylko czy to aby nie potęguje stresu w uczniach? Jestem ciekaw, czy we wszystkich państwach jest taki zwyczaj.

p_20220429_133138.jpg

Zakończenie rozpoczęło się ciepłymi słowami dyrektora, personelu i typowego przedstawienia w formie czytania słów z kartki. Każdy dostał czapkę absolwenta (to jest ten kwadrat z sznurkiem) i pozowaliśmy do zdjęcia. Następnie zrobiliśmy nagranie, w którym rzucamy tymi czapeczkami do góry. Kojarzy mi się to z amerykańskimi filmami, gdzie często na końcu filmu ktoś zdaje studia, rzuca czapkę i idzie się lizać z jakąś samicą (lub samcem). Klasy trzecie i dyrekcja miały składkę na całe przedsięwzięcie i dostaliśmy przez to lizaka i czekoladę. Jestem ciekaw na co pozostały budżet poszedł.

Drugą częścią zakończenia była prezentacja, która przedstawiała każdego ucznia zabawnym wierszykiem. Powiem tak - budzi podziw. Każdy z 27 (chyba) uczniów miał swój pseudonim i wierszyk. Ja dostałem pseudonim neko, czyli kot po japońsku. Mój wierszyk był o tym, że zawsze musiałem wygłosić swoją opinię (i coś tam dalej, już średnio pamiętam). No ktoś się musiał dowiedzieć, że oglądam anime. Raczej się nie odnoszę do tego faktu przed wszystkimi. Już byłem gotów na ,,Kudłaty'' ale byłem mile zaskoczony.

p_20220424_131229.jpg

Chciałbym teraz przejść do moich wspomnień z całą klasą. Ogólnie nie zżyłem się z moimi kolegami i koleżankami z klasy. Mieliśmy dosyć neutralne do siebie podejście i chyba wiem dlaczego. Nasza klasa składała się z 4 mniejszych klas - technik informatyk, fryzjer, logistyk i elektryk. Podczas zawodowych rozdzielaliśmy się. Na początku moja klasa (technik informatyk) składała się z 7 osób. Mój bliski kolega z gimnazjum, z którym poszedłem do szkoły złożyć papiery na koniec gimnazjum, uwalił rok nie przychodząc do szkoły. Później ją rzucił i poszedł do pracy. Troszkę zostałem sam, ale później z jedną z tych osób mocno się zakolegowałem i chodziliśmy na prawie każdej długiej przerwie po monstera.

Wielu wspomnień nie mam z tych klas. Na lekcjach łączonych (polak, matma itd.) po prostu siadałem na swoje miejsce i uczestniczyłem w lekcjach. Po lekcjach zazwyczaj nie wychodziłem z nikim z klasy, może parę sytuacji razy z dwoma kolegami i tyle. Czy lubiłem osoby w mojej klasie? Praktycznie z każdym chłopakiem się dogadywałem, tak z dziewczynami było gorzej. Trochę czułem ich nienawiść do mnie z nieznanego mi powodu i nie tylko ja tak miałem. Oczywiście nie każda tak miała, ale no sytuacja dziwna. Nie żeby mnie to bardzo bolało, miałem na nie totalnie wyjebane. Nie miałem na szczęście crusha w klasie.

p_20220428_184442.jpg

Najmilej wspominam mojego nauczyciela od zawodowych (sieci). Na pierwszym roku uczył nas jakiś pijak z liceum, co bardzo często lubił kończyć zajęcia po dwóch godzinach kiedy w planie jest ich 8. Później przyszedł on - pan Konrad i wziął nas na kudły do nauki. Był to jego pierwszy raz z nauczaniem, jeżeli ktoś nie wie to nie studia pedagogiczne nie są potrzebne aby zostać nauczycielem od zawodowych. Bardzo często obracał coś w żart, ale nie dajcie się zmylić. Był dosyć wymagający. Standardem na jego lekcjach była gra w 1 z 10, Na tablicy nasze nazwiska i punkty. W zależności od zdobytego wyniku, taka będzie ocena. Trzeba było kuć wszystkie porty, pojęcia takie jak DHCP czy DNS i ich tłumaczenia. No i oczywiście praktyka na lekcjach. Lubiłem się bawić switchem i routerem, ale nienawidziłem zarabiania kabelków (RJ45, to te śmieszne kabelki od internetu). Oczywiście nauczyciel uczył nas materiału również spoza podstawy, takiej przydatnej do pracy. Różne standardy których trzeba przestrzegać, prawa itp. Jest to zrozumiałe, ponieważ pan Konrad pracuje również jako sieciowiec w urzędzie. Na zakończeniu nie mogłem go złapać na rozmowę, przez co było mi trochę smutno, ale jak już skończę studia i zdobędę pracę, na pewno będę go szukał z butelką Whiskey w ręku.

p_20220424_191530.jpg

To chyba będzie na tyle. Może zrobię jeszcze jakiś wpis o moich odczuciach i przemyśleniach, ponieważ miałem ciekawe przygody z nauczycielami. Daję zdjęcia zrobione przeze mnie telefonem Asus Zenfone 8, tak aby nie było za nudno w wpisie. Dajcie znać jak tam u was było w szkole średniej. Chętnie poczytam. Do następnego :)

Sort:  

That comment has been deleted.

Nie w byle jakich klapkach, bo w championach. B)

No u mnie było podobnie z dziewczynami. Z chłopami wiadomo, normalne relacje coś tam pogadać o jakiś pierdołach można, zawsze pomogą, a jak się spytam jakiejś panny coś o lekcjach to od razu krzywe spojrzenie i wypisane na czole: dobra odjeb się. Jak było w drugą stronę to już wyglądało to totalnie inaczej. Ja zazwyczaj pomagam a one coś tam obracają w żart, śmieją się i naura.

That comment has been deleted.