Sort:  

mi nie chodzi o oddychanie a o pokazanie ludziom jakie mamy absurdy :) Do sklepu mogę zakładać z grzeczności, bo może faktycznie są tam silnie wystraszeni i schorowani i choć wiem że słabo maska pomaga, to niech się przynajmniej nie stresują. Ale jak idę pustym chodnikiem czy wysiadam na chwile z auta po paczkę to zakładanie czegokolwiek jest absurdalne.

Owszem. Pamiętam początek pandemii i wtedy ludzie nie zakładali maseczki bo nie było obowiązku nawet w komunikacji miejskiej. Ja w czasie zachorowań często chodzę w maseczce antysmogowej (węglowej), ale uważam, że ubieranie maseczki na otwartej przestrzeni to głupota. Po co? Ludzie słuchają to co mówią rządzący ale sami się nad tym nie zastanawiają.
Pamiętam też jedną sytuację. Byłem z rodziną na spacerze i szliśmy polną drogą, w weekendy dużo ludzi tam spaceruje. Mijaliśmy ludzi co kawałeczek chyba to była niedziela. Na następny dzień został wprowadzony nakaz maseczek i nikogo nie było na drodze. Spotkaliśmy jedną babkę i ona do nas, że maseczki nie mamy, a musimy mieć. Jakoś dzień wcześniej nikomu nie przeszkadzało. Ludzie chodzili bez maseczek w tłumie, a nagle ktoś powiedział, że trzeba ubrać i nagle świat się zmienił. Jeden dzień, jedna wypowiedź, a jak się zmieniło nastawienie ludzi. co najmniej tak jakby pandemia codziennie pochłaniała tysiące ludzi. A musimy pamiętać, że wtedy zachorowania dzienne były liczone w dziesiątkach.