Steem to nie steemit i może przetrwać bez niego.
Oprócz Steema (marki - okazało się, że Steemit nabył prawo do niej), Justin kupił cały udział STINC w Steem (oficjalnie ~30% tokenów). Klucze zostały przekazane prawdopodobnie już wczoraj (nastąpiła zmiana haseł do kont).
A to może doprowadzić do takiego burdelu, że Steem będzie miał inną nazwę i zarazem będzie musiał być "budowany" od nowa. Pominę kwestię nawet personalne, które rozwijały Steema (programiści) czy najpopularniejszy interfejs Steemit
kurde ale 30% nie daje nikomu władzy nad spółką... bo jak ja rozumiem, to system działa dokładnie jak spółka prawa handlowego. im masz więcej udziałów tym masz silniejszy głos? więc Justin maił by tylko około 30% do powiedzenia
To by był cikawy dramat? #popcorn
Biorąc pod uwagę ostatnie miesiące i widząc co było grane, to jak najbardziej nie jestem już przekonany, do zjawiska (DPOS). Ludzie zawsze byli sprzedajni i pozostaną. W tym przypadku było zauważalne, jak świadkowie głosowali na siebie i zarazem wycofywali głosy. Przejścia i współpraca z konkurencją EOS i teraz Tron scam. Osoba, która nim steruje, przypomina mi jednego z Polskich naciągaczy byłej gwiazdeczki Onet Szczepana który wydymał i zwiał za granicę.
Historia się powtarza kolejny raz przy boku scamerów i sprzedajności coraz częściej ostatnio. Na szczęście nie było tu tłumów inwestorów, bo wprowadzający do tego projektu by mieli solidne problemy i musieliby zmienić otoczenie. Tego typu blockchainy których było masa przypominają dawne revsharin w nowszym wykonaniu MLM i coraz bardziej scentralizowane tak czy siak. Cóż przygoda była tym razem bez szkód.