Bardzo mi niemiło. RECENZJA.

in #polish3 years ago

obraz.png

Zawsze z dużym zainteresowaniem przyglądam się debiutom literackim. Zapewne jest to wynik pragnienia, które towarzyszy mi od dziecka, aby samemu napisać książkę. Pociąga mnie więc lektura pierworodnych powieści, bo chcę sprawdzić czy innym się udało. Nie inaczej było w przypadku "Bardzo mi niemiło" Anny Stępniak. Choć tym razem ciekawość była spotęgowana. Po pierwsze dlatego, że autorka kojarzona jest raczej z prawą publicystyką (Teologia Polityczna, Fronda Lux). Po drugie, że swoją książkę wydała sama, bez udziału jakiegokolwiek wydawnictwa.

Okładka sugeruje, że to powieść o Warszawie. Zarys okolic "Pekinu" czy jak kto woli "Tortu Stalina" nie pozostawia złudzeń co do miejsca akcji. Do tego żółte smugi świateł w mieście nieustającego pędu. Pierwsze strony zresztą utwierdzają nas w tym przekonaniu. Opis stolicy zawarty na pierwszych kartach wciąga czytelnika, aby po chwili wrzucić go nieoczekiwanie do... rzeki dygresji politycznych.

Cóż, polityki jest w tej książce sporo. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że refleksje na ten temat stanowią połowę tekstu. Zwykle są to krytyczne uwagi wobec rzeczywistości. Główny bohater jawi się jako osoba, która głosuje na mniejsze zło i w istocie nie ma swojej reprezentacji. Osobiście w pełni to rozumiem. Wydaje mi się jednak, że polityczny sceptycyzm powinien powodować raczej wycofanie się, a nie pełne zaangażowanie bohatera. Tymczasem "stało się to jego pasją, a może nawet obsesją".

Zastanawiająca jest również konstrukcja świata, w którym część "niefikcyjnych" osób występuje pod prawdziwymi, a część pod zmyślonymi nazwiskami. To samo dotyczy różnych nazw. Dziwne jest to o tyle, że raczej nie mamy do czynienia z alternatywnym uniwersum. Świat z książki identyfikuję całkowicie jako nasz. Choć nie mam pewności, czy opisane w nim lokale istnieją naprawdę. Opisy Warszawy są wiarygodne. Podkarpacia nieco mniej...

Markowi z kolei momentalnie zachciało się spać i musiał poratować się kawą. Tej niestety na Podkarpaciu nie robili tak dobrej jak w stolicy (...)

Pierwsza myśl jaka naszła mnie po przeczytaniu tych słów to: "Gość chyba nie był nigdy w Kawie Rzeszowskiej. A skoro nie był, to dlaczego ocenia?" Ot, typowy warszawiak.

Warszawskość "Bardzo mi niemiło" jest bardzo odczuwalna. Ale to nie tyle opowieść o mieście, co o ludziach w nim żyjących i relacjach miedzy nimi. I niestety jest to obraz dość pesymistyczny. Chciałbym by dotyczyło to tylko Warszawy, niestety wiem, że opisane problemy są właściwe w zasadzie dla całego zachodniego świata. Pod tym względem książka przypomina mi nieco serial "Normalni ludzie", po obejrzeniu którego trudno było mi zaakceptować przedstawioną "normalność". Ci "normalni ludzie" kompletnie nie wiedzą, czego chcą. Podobne refleksje nachodzą mnie po przeczytaniu "Bardzo mi niemiło".

Książka Anny Stępniak to mieszanina różnych problemów międzyludzkich przyprawiona sporą dawką polityki. Na szczęście nie jest to żadna siermiężna odmiana występująca na jednym lub drugim biegunie. Znajdziemy tu sporo poglądów nie pasujących do większości baniek. To jednak sprawia, że czytając "Bardzo mi niemiło" często zastanawiamy się, czy to wciąż jeszcze powieść, czy może zbiór felietonów włożonych w usta bohaterów. Przypomina mi to nieco prozę Józefa Mackiewicza, choć to oczywiście nie ten kaliber, nie ten czas i nie ta Polska...

Sort:  

Manually curated by EwkaW from the @qurator Team. Keep up the good work!

Dokładnie, też czytałem nie wiedziałem w ogóle po co aż tak mocne te stołeczne wstawki

To akurat mi nie przeszkadzało :)