You are viewing a single comment's thread from:

RE: “Dawanie otwiera drogę do otrzymywania” - rozwinięcie

in #polish6 years ago

@trampmad uwielbiam takie teksty. Wzbogacone przemyśleniami i doświadczeniem autora. Zauważyłam też jedną rzecz. Pisząc o energii i blokadach, sam na początku postawiłeś jedną. Jednak zamiast "blokada" użyłabym tu słowa "projekcja". Tu cytat:
"Jednak zostawię na przyszłość tę prowokację jako, że dzisiejsze skalpowanie powinienem dłuższy czas odreagować. Nabicia na pal za swoje dzikie poglądy mógłbym już nie przeżyć, a na blogu powiałoby nudą. "
Mam też spostrzeżenie na ten temat. Twoich tekstów i tak NIE PRZECZYTA 95% osób. ;) Ktoś kto ma inny światopogląd widząc już pierwsze zdania czy nawet sam tytuł zrezygnuje w przedbiegach. Nie piszesz o promocji w Biedronce czy innych pierdołach - nie jesteś "mainstreamowy".
Twoje teksty przyciągają mniejszość, która jest otwarta na Wszechświat. Dlatego uważam, że na miejscu tej blokady dobrze gdyby znalazła się otwartość na czytelnika, który "ogarnia" i interesuje się czymś więcej niż komercyjnym gównem. Ale oczywiście to tylko moje spostrzeżenie.

Odnośnie otwierania się na przekazywanie energii mogę polecić "medytację miłującej dobroci".
Celem medytacji jest wejście na tak wysokie, empatyczne i przepełnione zrozumieniem wibracje jak to jest tylko możliwe. Wymaga praktyki co jest oczywiste. Sama korzystałam z nagrań mnicha, którego kocham - Ajahna Brahma. Link do przykładowej medytacji zamieszczam poniżej:


Jestem ciekawa też Twoich sposobów, które pozwalają Tobie stać się lepszym "przekaźnikiem".
Szalenie interesuje mnie medycyna "dalekiego" wschodu. Czy planujesz publikacje na ten temat?

Sort:  

Muszę to jeszcze przemyśleć. Moja ostrożność wynikają z obawy, że bezpardonowe, publiczne walenie biblią po głowie może zaszkodzić tym, którzy są blisko, ale ciągle ostrożni. Z drugiej strony biorąc pod uwagę, że to nie moja sprawa, bo każdy nosi swój krzyż (karma) powinienem rzeczywiście koncentrować się na tych 5%. Jestem introwertykiem, a to oznacza, że nie czułbym się komfortowo w roli apostoła. Na razie więc przyjmuję tchórzliwą postawę wyczekującą. Zobaczymy co będzie.
O medytacji zamierzałem wspomnieć w poście który aktualnie przygotowuję, powinien ukazać się wkrótce. Moją intencja jest niepodawanie faktów bez odpowiedniego przygotowania kontekstu. W ten sposób przekazywane informacje są bardziej czytelne i mają więcej więcej czasu na osadzenie w umyśle. I o tym jak zdbać o higienę umysłu, jak używać medytacji do podwyższenia wibracji a tym samym empatii i nasiąkania inspiracją. Ajahn Brahma nie jest jedynym nauczycielem, jest ich wielu i wszyscy oni mają bardzo czyste umysły. Aby móc przekazywać wiedzę jako lamowie, bite trzy lata medytują wg. Instrukcji na ścisłym odosobnieniu bez kontaktu z rozpraszającym światem zewnętrznym. Zadnych książek pozadarmicznych, spotkań towarzyskich, gazet, internetu itp. Po tym okresie Rinpocze ma wgląd u umysł adepta i jeśli jest taka potrzeba okres odosobnienia jest przedłużany. Dopiero wtedy taki lama otrzymuje prawo do nauczania. Tak więc, jeśli zaufałaś Ajahnowi Brahmie to wiedz, że reprezentuje on te same nauki co wszyscy pozostali lamowie. Medytacji jest całe multum a ta o której wspominasz jest bardzo przystępna dla większości i jest godna polecenia.
Jestem ciekawa też Twoich sposobów, które pozwalają Tobie stać się lepszym "przekaźnikiem".
Szalenie interesuje mnie medycyna "dalekiego" wschodu. Czy planujesz publikacje na ten temat?
Jeśli chodzi o dwa powyższe zdania to wolałbym o tym poromawiać na chacie, i myślę, że będzie ciekawie. Podpowiem tylko hasło; Sandzie Menla.

Wiem, że nauczających jest wielu. Jednak to do jego wystąpień, oglądanych na razie tylko przez internet, mam duży sentyment. Jak to mówią nie patrz na palec, który pokazuje księżyc ale na sam księżyc. Jednak jako zwykły człowiek lepiej przyjmuję nauki od kogoś, kto ma zbliżone do mojego poczucie humoru, podobne zachowania czy po prostu w jakimś stopniu mnie przypomina.
Też jestem introwertykiem i uważam, że introwertycy mogą być świetnymi apostołami. Może po prostu lepiej nauczają np pisząc, a niekoniecznie stojąc wśród tłumu czy na mównicy.
Według mnie nie znaczy to jednak, że powinni się kajać i biczować zanim opowiedzą o swoich doświadczeniach czy obserwacjach. Co też nie jest równoznaczne z edukacyjnym terrorem i narzucaniem innym swojego zdania.
Czekam na wpis o medytacji i wkrótce się odezwę.