Spadłam ze schodów :o

in #steemit6 years ago

44946014_260291311340891_2627671703341236224_n.jpg

Troche półżartem zaczne... :P
Normalnie dzisiaj, pierwszy raz w życiu (i mam nadzieję, że ostatni :P) ......... spadłam ze schodów xD
Spokojnie... trochę się poobijałam :P Najgorzej wygląda tylko prawa noga, piszczel :P bo jak to się zdarzyło ok. 5 godz temu to nadal trochę jeszcze krew się sączy :P
Podobno to groźnie wyglądało, nie wiem, nie stałam obok :P Zacznijmy od tego, że bieg tych schodów był wyjątkowo długi, jak na blok, a zleciałam niemalże z samej góry, z 2 lub 3 schodka, jakoś tak się zagapiłam i poleciałam twarzą w dół, ale na szczęście twarz chroniłam, wyciągnełam ręce, jakoś bokiem przemieściłam się chyba na plecy i tak poleciałam na sam dół xD a ja po sekundzie jak się otrząsnełam to zaczełam się śmiać jak głupia, wszyscy się patrzyli z przerażeniem i za chwilę wstałam i poszłam dalej.. xD a jak wyszłam na dwór, to czułam że coś mokro mam na nodze i tata do mnie krzyczy co ja tam mam... a tam rana :P Taka historia, a propo tego powyższego obrazka....
Może z zewnątrz jestem potłuczona... to wewnątrz nadal potłuczona na kawałki, bo tym rozstaniu....

45192601_338850886924067_3495106070357999616_n.jpg

Tak bardzo tęsknię za T. Chciałabym, aby był obok mnie, przytulił... Tak bardzo brak mi obok kogoś takiego...
Staram się, utrzymywać tego, żeby do T. nie napisać... Ale jak tego nie robię, to normalnie wewnątrz, aż się we mnie gotuje... Ale chyba z bezradności i beznadziejnej sytuacji w jakiej się znajdujemy, znajduję....

45157088_319855785478182_4097032332299468800_n.jpg

Wiem, że powinnam sobie T. odpuścić, sama przekreślić ten etap grubą, cienką linią. Pochować wszystko, zdjąć naszyjnik, zmienić status na fejsie, ale nie umiem :( Kazałam T. to zrobić, ale On nie chce tego robić, bo mu jakoś smutno i podobno chce mieć tak długo, aż sobie kogoś znajdę... A jak nie znajdę nigdy nikogo, to co?

45104186_2165344953783543_2962725288967929856_n.jpg

I chyba coś w tym ostatnim obrazku coś jest na rzeczy...
Bo jakoś do miłości nie miałam szczęscia.... T. był moim pierwszym chłopakiem (miałam nadzieję, że ostatnim), którego poznałam w wieku 22 lat...
Może rozmawiałam z jakimiś 2 osobami, ale okazały sie całkowitymi debilami... Jeden chciał w przeciagu roku wyjechać do Niemiec, że ma już wszystko załatwione itp... I że jak dobrze pójdzie to będe mogła z nim pojechać.. A drugi... po czasie zerwaniu kilku miesięcznego pisania... okazało się, że jak go poznałam obchodził w międzyczasie 2 rocznicę ze swoją dziewczyną, więc tak... A w sumie miałam jego adres, wiedziałam gdzie pracuje i jeszcze chciał, abym wysłała mu pocztówkę z Zakopanego, bo jakoś też wyjeżdzałam... Potem on miesiąc później jechał do Zakopca, za bardzo nie wcchodziłam w szczegóły z kim.. Ale po czasie na fejsie zobaczyłam, że był ze swoją dziewczyną, a podczas jego wyjazdu nawet potrafił ze mną rozmawiać przez 40 min :/ :/

45221836_278924099404617_4388079116075663360_n.jpg