
Królestwo Bez Kresu rozpoczęło działalność w 2015 roku jako "herberciarnia", czyli miejsce, w którym za co łaska można dostać herbatę i Herberta. Na stołach stały puszki. Ludzie mogli do nich wrzucać darowizny. No i dość szybko okazało się, że jest ich niewystarczająco. Sytuację nieco ratował otwarty jesienią 2017 roku pokój zagadek, który miał określone stawki, ale przychody były wciąż niewystarczajęce. W tej sytuacji konieczna była gruntowna reforma (opisana w części 1), która miała następujące etapy:
- czerwiec 2018 - pierwsza zapowiedź implementacji SBD i wyjścia poza system herbat za "co łaska",
- listopad 2018 - możliwość dostania przekąsek i nie tylko za SBD i rycary, pierwsze koncepcje wynagradzania wolontariuszy,
- marzec 2019 - zapowiedź dodana herbaty na listę nagród i stworzenia cyfrowego rycara jako nagrody za wsparcie i wolontariat,
- czerwiec 2019 - zapowiedź likwidacji gotówkowych darowizn,
- lipiec 2019 - pierwsza wzmianka o możliwości stworzenia RCRT,
- sierpień 2019 - ustalenie stawek: 1 RCR za 2 zł darowizny i 5 RCR za godzinę wolontariatu.
I tak oto lądujemy w sierpniu 2019: system jest opracowany, wszystkie rozkminy kręcą się wokół remontu. Stan ten trwał do czerwca 2020. W dniu otwarcia KBK nie używało już Steema, tylko Hive, a w całej Polsce słowem, które odmieniano przez wszystkie przypadki był "covid". Pierwsze dwa miesiące minęły w trybie hybrydowym. Przypominał on ten znany z ostatniego etapu działalności w Rzeszowie. Nie było stałych godzin. Zresztą wydarzeń też wiele nie było. Większość czasu pochłaniały różne prace wykończeniowe. Zmieniło się to nieco we wrześniu, wraz z moją przeprowadzką bliżej Królestwa. To znacząco ułatwiło codzienne dyżury. Był jednak jeden poważny problem: mała frekwencja. I tak na przykład na urodziny Herberta przyszło... 0 osób. Do tego wszystkiego na początku listopada wrócił lockdown i KBK przeszło w tryb wydarzeń on-line. Paradoksalnie jednak w okresie jesienno-zimowym odwiedzin było więcej niż latem. Ludzie chcieli się spotykać i w Królestwie mogli to zrobić.

Rok 2021 przyniósł wiele: powstał Briszkot, stworzona została receptura protobrisscoli, na profilu @krolestwo zaczęły pojawiać się codzienne wpisy (potem okazało się, że są bezcenną bazą danych), powstał spis książek na @ksiazki, powstał rycar transferowy, uchwalona została nawet konstytucja. Ale podstawy systemu pozostały nietknięte. Podobnie było w 2022: powstał Fundusz Rozwojowy, dzięki zajęciom polsko-ukraińskim znacząco wzrosła frekwencja, przede wszystkim jednak polepszył się stan finansów - druga połowa roku była zdecydowanie na plusie. W rok 2023 wchodziliśmy więc z ogromnym optymizmem. I wtedy pojawiło się coś, czego kompletnie się nie spodziewałem: kryzys chorobowy. No i nagle okazało się, że najsłabszym ogniwem KBK jestem ja sam, bo beze mnie miejsce nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Po raz pierwszy napisałem o tym w artykule pt. Lekcja z choroby, czyli lepiej wcześniej niż później. Był to niewątpliwie jeden z przełomów w moim myśleniu, bo do stycznia 2023 uważałem, że opracowany w 2019 roku system rycarowy będzie gwarancją nie tylko pokrywania rachunków, ale również ciągłości dyżurów. Luty dołożył do tego waloryzację czynszu i nagle okazało się, że sytuacja KBK, choć jest dużo lepsza niż w Rzeszowie, to wciąż charakteryzuje się małą stabilnością. Stąd i artykuł o dość wymownym tutule: Mrzonka uniwersalnego systemu, czyli wieczorna refleksja nad KBK. Możemy w nim przeczytać:
Uznałem, że blockchain może być tu kluczowym rozwiązaniem. Niestety początek tego roku nieustannie próbuje mnie przekonać, że jest to mrzonka. Najpierw choroba pokazała, że KBK działa głównie dlatego, że moja sytuacja jest taka a nie inna i mogę sobie pozwolić na codzienne siedzenie na Biskupiej. Gdybym np. niespodziewanie dostał propozycję pracy na pełen etat dla łotewskiego rządu to prawdopodobnie Królestwo przez większość czasu byłoby zamknięte i przestało się utrzymywać. Kolejna kwestia to frekwencja. Jesienią wydawało się, że "puste dni" przeszły do historii. No i cóż, wystarczyło kilka zamkniętych weekendów i tendencja wróciła. Dziś w KBK było pusto. Jak za dawnych czasów... No i jeszcze przyszła ta faktura. Co prawda ostatnie pół roku jakoś szczęśliwie udaje się wyjść na plus. Nie zmienia to jednak faktu, że poprzeczka nie jest postawiona zbyt wysoko. Stawka, którą płacimy jest wyjątkowo niska jeśli porównamy ją z krakowskim rynkiem wynajmu nieruchomości. Trudno więc mówić, że przyjęty system może być gwarantem czegokolwiek, bo na "rynkowych" warunkach KBK nie utrzymałoby się.
Rozważania te jednak kończyły się konkluzją, że KBK powinno zabiegać o wolontariusza EVS, a kilka dni później pojawiła się inna koncepcja skręcenia w edukację domową:
KBK ma ogromny potencjał edukacyjny i głupotą byłoby go nie wykorzystać. Z czyjąś pomocą czy bez niej - wierzę, że jesteśmy w stanie przyciągnąć na Biskupią osoby uczące się w formule edukacji domowej, przekazać im sporo wiedzy, w zamian otrzymując zaangażowanie. Docelowo chciałbym, aby KBK było wielowymiarowym "miejscem spotkań", wykorzystującym nowe technologie (blockchain, VR), tworzącym nowe rozwiązania (np. gry), gdzie ludzie w różnym wieku w naturalny sposób, niejako przy okazji różnych projektów (w znaczeniu: konkretnych działań, a nie grantozy) mogą się wiele nauczyć. Obecnie w jakimś stopniu już to działa, ale uczniowie, którzy przychodziliby do KBK zamiast szkoły byliby niczym paliwo rakietowe.
Temat edukacji domowej był wtedy często poruszany w moich wpisach. I tak np. w Szkoła Bez Kresu, czyli edukacja praktyczna opisywałem to, jak na bazie tego co mamy w KBK możemy edukować młodzież. Apogeum tych dążeń miało miejsce na początku 2024 roku, kiedy podjąłem szereg realnych działań zmierzających do uruchomienia w Królestwie programu wsparcia edukacji domowej. Niestety nic z tego nie wyszło i dlatego nie chciałbym się tu zbytnio na ten temat rozpisywać. Jest to jednak o tyle istotne, że w ówczesnej koncepcji to właśnie edukacja domowa miała być rozwiązaniem głównych problemów KBK: dyżurów, promocji i utrzymania.
Zresztą w tamtym czasie wydawało się to o wiele łatwiejsze niż zatrudnienie pracownika. I choć w połowie 2023 roku wiedziałem, że jest to konieczność, to jednak wydawało się to całkowicie nierealne, o czym świadczy wpis Królestwo a płaca minimalna:
Królestwo opiera się obecnie na dwóch filarach: darowiznach i moim wolontariacie (co najmniej 42 godziny tygodniowo). Nie jest to oczywiście zbyt komfortowa sytuacja. Pokazał to bardzo dobrze początek roku. Wystarczy, że złapie mnie choroba i kryzys gwarantowany. Oczywiście można szukać zastępstw. Na dłuższą metę jednak wolontariat się nie sprawdza, czego przykładem są @lekcje. Na początku zawsze jest entuzjazm, a potem ludzie się wykruszają. Normalna rzecz. Jedynym rozwiązaniem gwarantującym funkcjonowanie KBK jest etat lub nawet dwa. Problem w tym, że zapowiadana przez rząd płaca minimalna na poziomie 4300 zł brutto to dla fundacji koszt 5 180 zł 64 gr. Tyle pracodawca musi zapłacić, żeby pracownik dostał na rękę 3 261 zł 53 gr. (...) Tymczasem dotychczasowy rekord miesięcznych darowizn wyniósł 3541 zł 66 gr. Biorąc pod uwagę, że średnie wydatki (czynsz, podatek, prąd, Internet) to około 3100 zł, to na ten moment zatrudnienie kogokolwiek jest czymś nierealnym. Nie starczyłoby nawet na 1/4 etatu.
W tej sytuacji wybawieniem okazał się mój projekt muzyczny dający mi sporą poduszkę finansową, co z kolei pozwoliło wejść bez stresu w rok 2024. Początek roku to wspomniana już nieudana próba stworzenia Szkoły Bez Kresu. W kwietniu jednak na horyzoncie pojawił się Value Plan i cała energia poszła w promocję. Co jednak najważniejsze działania te zaczęły przynosić widoczne rezultaty. KBK było na fali wznoszącej. I wtedy też opublikowałem dwa fundamentalne wpisy. W pierwszym pt. Królestwo bez przyszłości możemy przeczytać między innymi:
Na początku tego roku sądziłem, że rozwiązaniem problemu jest zbudowanie zespołu wolontariuszy, którzy będą brali dyżury i osiągnięcie takiego poziomu stałych darowizn, by móc z nich pokryć podstawowe koszty. Załóżmy jednak, że uda się to osiągnąć. Mamy więc styczeń 2025 roku i kilkudziesięciu stałych darczyńców, czyli gwarantowane 4000 zł każdego miesiąca. Do tego kilkanaście osób biorących dyżury. Królestwo jest bezpiecznie. Mój trud skończon. Idę do pracy na etat. Biorę dyżury raz lub dwa w tygodniu. Na więcej nie mam czasu. Nie mam też czasu zajmować się tym, czym zajmuję się obecnie, czyli ciągłym ulepszaniem miejsca. Jak rozwija się sytuacja? W lutym, jak zwykle podnoszą czynsz. Odpada dwóch wolontariuszy. Życie. W marcu kolejnych trzech. Pojawiają się problemy z dyżurami. Czasem KBK jest zamknięte. W kwietniu stałych darowizn jest mniej. Wolontariuszy też. KBK znów jest na minusie. W maju przychodzi wyrównanie. Deficyt pogłębia się. Nie ma koordynatora, więc nie ma komu szukać nowych wolontariuszy ani zachęcać do darowizn. W czerwcu, na 10 rocznicę otwarcia, KBK zostaje zamknięte. (...) Taka symulacja. W rzeczywistości trwało by to trochę dłużej, bo w krytycznej sytuacji można byłoby uruchomić środki z Funduszu Rozwojowego. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej "branży" nie ma pewnej stabilności. Musi być osoba, która trzyma rękę na pulsie. Entuzjazm wolontariuszy z czasem się wypala i nie da się temu zaradzić. (...) Problem jednak w tym, że mój bezpłatny etat kiedyś będzie musiał dobiegnąć końca i albo zmieni się w płatny, albo trzeba będzie gruntownie zmienić formułę działania Królestwa.
Dzień później napisałem kolejny - Przyszłość Królestwa. Określiłem w nim minimum na poziomie 10K zł. Wtedy też po raz pierwszy napisałem o możliwości dodania niektórych wydarzeń na listę nagród rycarowych:
Cała dotychczasowa koncepcja KBK opierała się na przekonaniu, że gwarantem utrzymania lokalu jest społeczność. Trzeba zebrać odpowiednią liczbę stałych darczyńców i wszystko będzie ok. Jest to podejście bardzo słuszne, ale nie można się tylko do tego ograniczać. W praktyce bowiem tylko nieliczni doceniają takie inicjatywy. A mądrość starych górali mówi, że to co za darmo, tego się nie docenia. A w KBK wszystkie wydarzenia są za darmo. Może zatem nadszedł czas, aby to zmienić i część warsztatów dodać do nagród rycarowych?
Najważniejszy pomysł pojawił się jednak w komentarzach, gdzie @jocieprosza zaproponował postawienie darowiznomatu. To z kolei stało się impulsem do zamówienia terminalu, który stał się istotnym elementem całej układanki.

I tak oto jesteśmy w końcówce roku 2025. Promocja nie jest już największym problemem. Królestwo osiąga frekwencyjne rekordy. Terminal działa od ponad roku i ułatwił znacząco wsparcie KBK. W lipcu, po roku wahania, poprzeczka została w końcu zawieszona na poziomie 10K PLN. W październiku ruszyły warsztaty za rycary. No i okazuje się, że coś, co w 2023 roku wydawało się nierealne teraz jest w zasięgu ręki...
KBK można wspierać:
Sending you some Ecency curation votes!
Mamo, byłem tu