Szczepionka Valneva dopuszczona - mniej kontrowersyjnej chyba długo nie będzie.

in Polish HIVE2 years ago

Komisja Europejska zatwierdziła szczepionkę francuskiej filmy Valneva.

Preparat opracowany przez firmę farmceutyczną Valneva jest jedyną szczepionką przeciw COVID 19 zawierającą cały (zabity) wirus
(powyższe zdanie jest wprost ze strony z której się dowiedziałem - przyznaję szczerze że nie wiem dokładnie co to znaczy, w szczególności chyba wirusy nie są uznawane za organizmy żyjące więc nie wiem co to znaczy zabity wirus).
Jest to preparat inaktywowany - czyli jest bardziej tradycyjny niż szczepionki zawierające mRNA. Podobna technologia jest stosowana w chińskich szczepionkach Sinopharm i Sinovac.

"Jest to tradycyjna technologia szczepień, stosowana od 60–70 lat, o ugruntowanej metodyce i wysokim poziomie bezpieczeństwa. Większość szczepionek przeciwko grypie i wiele szczepionek podstawowych wykorzystuje tę technologię. Jest to obecnie jedyna potencjalna szczepionka zawierająca inaktywowanego wirusa w badaniach klinicznych przeciwko Covid-19 w Europie" - poinformowała w komunikacie prasowym KE.

Wcześniej w sierpniu KE zaaprobowała szczepionkę Novavax która też nie używa mRNA.

image.png

Czy ta szczepionka zyska zaufanie przeciwników szczepionek mRNA oraz tych którzy narzekali na niedostatecznie przetestowaną technologię? Jeden rabin powie tak, a inny powie nie.

Na Hive jest wielu przeciwników dotychczasowych szczepionek, ale część szanuję za to że generalnie interesują się, wyszukują sami informacje, badania, opinie naukowców, wykazują inicjatywę. Mam jednak wrażenie, że takich osób jak @mariuszkarowski , @sarmaticus, @deepresearch czy @ocotuchodzi jest mniejszość, a większość sceptyków działa na zasadzie: "szczepionki są nieobowiązkowe więc ja się nie zaszczepię tylko po to żeby pokazać jaki wolny jestem, bo nie zrobię tego co większość tylko decyduję sam o swoim życiu; ale będę mówił że szczepionka jest nieprzetestowana i szkodliwa żeby sprawiać wrażenie mądrzejszego choć sam nie spędziłem 10 minut na zwiększaniu swojej wiedzy w tym zakresie ale nie muszę bo inni to zrobili i ja tylko za nimi powtarzam".
Jest to takie samo myślenie jak myślenie 14-latków, którzy dla uznania rówieśników piją alkohol i palą papierosy tylko po to żeby "być bardziej dorosłym" a nie dlatego że chcą pić alkohol bo np. im smakuje. Powtarzam - nie mam tutaj na myśli większości polskiej społeczności Hive, ale na niektórych grupach na Facebooku (np. na grupie Krzysztofa Atora Woźniaka) na których jestem jest pełno takich "synów wolności" którzy wypinają z dumą pierś patrząc na zaszczepionych "niewolników", a sami nie wiedzą nawet co to jest mRNA. A gdyby proporcje były odwrotne - więcej przeciwników niż zwolenników szczepień - wielu z nich by pewnie się zaszczepiło byle tylko być w mniejszości, bo większość ZAWSZE się myli i bycie w mniejszości jest bardziej "elitarne". I wtedy by mówili że niezaszczepieni są niewolnikami a zaszczepieni ludźmi wolnymi.

Teraz żałuję że w poprzednim poście o szczepionkach w którym dostałem częściowo słuszną krytykę w komentarzach, nie zaznaczyłem że chodzi mi głównie o takich ludzi jak powyżej napisałem, tych którzy naprawdę są zainteresowani medycznymi aspektami i szukają wiedzy - szanuję.

Źródła: https://www.bankier.pl/wiadomosc/KE-zatwierdza-umowe-z-firma-Valneva-aby-zapewnic-dostep-do-nowej-potencjalnej-szczepionki-8221655.html
https://faktopedia.pl/547996/10-listopada-Komisja-Europejska-zatwierdzila-umowe-zakupu-szczepionek-przeciw
Photo is free for commercial use from pixabay.com

Zachęcam do dzielenia się opinią w komentarzach.

Sort:  

Argumenty, które przytaczasz bardzo łatwo można odbić w lustrze:
"-Ludzie, którzy się szczepią bezrefleksyjnie podążają za tłumem i chcą za wszelką cenę powrotu do "Normalności", której już nie będzie. Są to komformiści, nie wykazujący się samodzielnym myśleniem, przyjmujący bezrefleksyjnie narrację większośći serwowaną im przez dziennikarzy z mainsreamowych mediów".

Tylko po co? Problem, który widzę w myśleniu, na którym opiera się ten wpis ujął bym w taki sposób:

"Jako, że nauka jest obiektywnie potwierdzalnym sposobem zdobywania wiedzy o świecie, to nie może się mylić. Nauka przyniosła już rozwiązania tylu problemów na świecie, a więc rozwiąże każdy z nich. Powinniśmy się więc podporządkować"

W obecnej sytuacji WSZYSCY działają głównie w oparciu o emocje, metodę naukową też można zaprzęgnąć do załagodzenia strachu przed śmiercią, co dzieje się nagminnie. Nauka w takim kontekście staje się niczym ponad kolejną religią. Jak widzimy, często wdrażaną ludziom pod przymusem. Ponad państwowym przymusem, ponad obłędem kapitalistycznej wydajności i ponad jakimkolwiek sposobem zdobywania wiedzy o świecie stoi wolność i prawo wyboru jednostki. Wychodzi to z prostej prawdy, że NIGDY nie mamy całej prawdy o świecie i prawo do niepodporządkowania się gwarantuje, że zawsze będzie jakaś grupa ludzi, którzy swoim własnym wyborem mogą podważyć oficjalne narracje i szukać odpowiedzi na własną rękę. Z perspektywy systemowej, w długim czasie to gwarantuje postęp i dochodzenie do prawdy. W eksperymentach naukowych też zawsze musi być zachowana grupa kontrolna.

Stosy wciąż płoną, tylko wyglądają inaczej niż kiedyś.

Pozdrawiam.

Cóż, jak zwykle masz dużo racji. Ja co prawda kieruję się opinią większości naukowców i lekarzy a nie celebrytów i dziennikarzy, ale podobnie jak ja postrzegam drugą stronę tak jak chcę ją postrzegać, tak też sam mogę być postrzegany przez innych tak jak oni chcą mnie postrzegać

Oczywiście ze słowami o nauce i prawdzie też się zgadzam. Jednak słów osób mających inne zdanie od głównego nurtu sam często nie jestem w stanie zweryfikować, mogę słuchać, czytać i porównywać, ale prędzej czy później i tak w mojej głowie następuje pytanie: w coś uwierzyć albo w coś nie uwierzyć. Odwróćmy lustrzanie narrację, tak jak Ty odwróciłeś moją: gdyby firmy farmaceutyczne opracowały szczepionki ale państwo polskie by zachęcało do nieszczepienia się - czy równie mocno aktualni sceptycy szczepionek szukaliby pozytywnych informacji na temat szczepionek, jak teraz szukają negatywnych? Według badania profesora Neila Johnsona z George Washington University, już w 2029 roku w internecie treści antyszczepionkowe będą przeważały nad szczepionkowymi (w ogólności, nie tylko w kwestii koronawirusa).

Częściowo nie zgodzę się z argumentem z grupą kontrolną - szczepionek na covid jest wiele, więc każdy kto zaszczepi się jedną pozostaje w grupie kontrolnej dla wszystkich pozostałych, więc de facto dla każdej szczepionki zdecydowana większość ludzi to grupa kontrolna. Ja na przykład jestem w grupie kontrolnej wszystkich szczepionek oprócz Pfizer.

Jestem pewien, że nie tak projektuje się badania naukowe ;)

Powiedzmy, że wybranie perspektywy naukwej jest najmniejszym złem w świecie, w którym nie mamy bezpośredniego dostępu do prawdy. I patrząc z takiej perspektywy wydaje się to logiczne. Jednak nawet wśród osób wierzących różnicuje się poziom fanatyzmu ;)

Przyjęcie jakiegokolwiek logicznie spójnego światopoglądu jest bardzo kuszące ze względu na wygodę takiego rozwiązania, problem zaczyna się gdy ktoś uznaje to za prawdę ostateczną, a osoby widzące świat inaczej są uznawane za gorsze. Wydaje mi się, że to jest groźne zjawisko.

Zaraz zaraz ale dokładnie tak samo ludzie mówią na temat tego jaka to nie jest bezpieczna bo sugerują się właśnie tym co mówią inni, gdzie większość zna z telewizji "jest to jedyne wyjście"

Świat w którym żyjemy działa w taki sposób, że jest domniemanie niewinności. Dlatego jeśli szczepionka na cokolwiek lub lek na cokolwiek przeszedł testy, to dla mnie jest domyślnie bezpieczny dopóki ktoś nie udowodni że jest inaczej, a nie odwrotnie - jest niebezpieczny dopóki nie zobaczę dziur po gwoździach i nie włożę palca do boku jego.
Oparte jest to na założeniu, że ludzie są z natury dobrzy, a nie źli. Ja w to wierzę.

Jestem magistrem matematyki, prawie doktorantem, a też wiele rzeczy także z dziedzin które mnie interesują muszę przyjąć na wiarę - np. dowód twierdzenia Feita-Thompsona mówiącego, że każda grupa rzędu nieparzystego jest rozwiązalna, w oryginale ma bodajże ~190 stron. Nie czytałem tego dowodu, ale skoro kilkadziesiąt lat temu wielu matematycznych koksów go przeczytało i stwierdziło, że jest okej, to ja im wierzę, że każda grupa rzędu nieparzystego jest rozwiązalna.

Moja babcia przez rok nie chciała się zaszczepić, jakieś 2,5 tygodnia temu zachorowała na covid bardzo ciężko (miała pozytywny test, to nie tak że zachorowała na coś a ja sobie dopowiedziałem że covid), wczoraj poinformowała mojego tatę, że będzie się szczepić.

Dlatego jeśli szczepionka na cokolwiek lub lek na cokolwiek przeszedł testy, to dla mnie jest domyślnie bezpieczny dopóki ktoś nie udowodni że jest inaczej, a nie odwrotnie - jest niebezpieczny

Przypominam, że testy zostały przepychane na kolanie a jeśli NOP-y zostałyby zgłaszane tak jak należy to właśnie producent "Nowej szczepionki" musiałby udowodnić, że jest bezpieczna gdyż NOP-y mówią co innego i opcja "domyślna" jest raczej "niebezpieczna".
Pozostała jeszcze kwestia leczenia. Pfizer już wypuścił lek (w którym podobno też już wykryto tlenek grafenu ale abstrahując) to nagle możemy leczyć?
To jednak co? Już szczepienie nie jest jedynym rozwiązaniem? Nagle można leczyć? A co z inwermektyną czy amantadyną czy innymi lekami które okazały się skuteczne w walce z covidem a podawane na samym początku przebiegu choroby mogą uchronić przed hospitalizacją pacjentów? Gdyby od razu leczono ludzi a nie zaniechano dla utrzymania statystyk w wiadomym celu już dawno by było po pandemii.

Biznes się kręci jak są pacjenci

Ale opinie o inwermektynie i amantadynie też są "na kolanie" bo też zrobiono je na zasadzie "pomaga osobom które teraz są chore na covid". Ale kto monitoruje co się dzieje kilka-kilkanaście miesięcy później z ludźmi którym podano te substancje? Lekarze z internetu którzy nigdy na oczy nie widzieli ludzi którym to polecili?

Ja akurat nigdy nie byłem sceptykiem leków, od początku uważałem że powinno być jak najwięcej leków i jak najwięcej szczepionek, tak aby każdy mógł mieć jak najbardziej spersonalizowaną opiekę medyczną. Sam udostępniam moc obliczeniową komputera w projekcie Sidock@Home w BOINC dla obliczeń naukowych związanych z badaniami nad lekiem na covid. I zachęcałem do tego innych kilka miesięcy temu.

Mojej kobiety dobrej koleżanki mama chorowała na covid i lekarz przepisał amantadyne i wyzdrowiała. Żyję i ma się dobrze. Dwie dawki "Śmiercionki" nie uratowały nawet Krzysztofa Krawczyka ale jest wiele innych powodów dla których ludziom powinna zapalić się lampka ostrzegawcza a mimo wszystko jedyne co im się objawia to tzw. Syndrom Sztokholmski. Cieszę się że są tacy ludzie którzy chcą jeszcze pomagać innym ale jeśli mamy nadzwyczajną sytuację w której liczy się czas i walka o życie człowieka jak to nam przedstawiano w "mass mediach" to liczyłbym, że zamiast słuchać "lobbystów farmaceutycznych" szukających w pośpiechu zarobku na zaistniałej sytuacji to można było posłuchać lekarzy, którzy mieli bezpośredni kontakt z zarażonymi pacjentami zwłaszcza gdy mówili na temat zaskakującej poprawy stanu zdrowia podczas przebiegu leczenia ciężkich przypadków dobrze znanymi nam już lekami i zamiast iść śladem aby rzeczywiście opanować sytuację to zakazuje się im mówić oraz stosować tych leków, bądź wyrzuca się ich z pracy. Czy to jest normalne?

Ale opinie o inwermektynie i amantadynie też są "na kolanie" bo też zrobiono je na zasadzie "pomaga osobom które teraz są chore na covid"

Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Dlaczego? Dlatego, że nie są to opinie na kolanie tylko udokumentowane przypadki leczenia co jest oczywiście do sprawdzenia.

Tak naprawdę to właśnie nie wiemy co w dłuższej perspektywie będzie działo się z ludźmi, którzy przyjęli szczepionkę na biegu.
Już wiemy o tym, że nawet po dwóch dawkach wcale nie są bezpieczni jak to nam hucznie wmawiano i umierają na covid. A wirus jak wirus, już z nami zostanie. Już pomijam fakty w postaci tego o czym mówili sami pracownicy tych koncernów nagrani ukrytą kamerą, poddający wątpliwość preparatów nad którymi sami zresztą pracowali.

Nikt nie wmawiał, że szczepionka zapewnia 100% bezpieczeństwa, szczepionki na inne choroby też nie mają 100% skuteczności. Krawczyk wyszedł ze szpitala 2 dni przed śmiercią wyzdrowiały z covid, a z sercem i układem oddechowym miał problemy od lat, gdy oglądałem w zeszłe Boże Narodzenie wywiad z nim to samo mówienie było dla niego męczące i ledwo łapał oddech. Znam też osoby które źle się czuły po szczepionce, ale które przeszły covid wcześniej, i uważają że w czasie chorowania na covid czuły się jednak gorzej niż po szczepionce. Jakby pracownicy nagrani ukrytą kamerą zachwalali szczepionkę to byś pewnie mówił że są wszyscy przekupieni i/lub zastraszeni, skoro nawet rozmawiając miedzy sobą nie mówią nic złego o tej szczepionce.

Proponuję zakończyć tę bezowocną dyskusję, nic na niej nie zyskamy, poza ewentualnie dwoma centami w Hive zarobionymi na czyimś upvocie :).

Niech tak będzie w końcu każdy ma prawo do własnego zdania

"a większość sceptyków działa na zasadzie: "szczepionki są nieobowiązkowe więc ja się nie zaszczepię tylko po to żeby pokazać jaki wolny jestem, bo nie zrobię tego co większość tylko decyduję sam o swoim życiu; ale będę mówił że szczepionka jest nieprzetestowana i szkodliwa żeby sprawiać wrażenie mądrzejszego choć sam nie spędziłem 10 minut na zwiększaniu swojej wiedzy w tym zakresie ale nie muszę bo inni to zrobili i ja tylko za nimi powtarzam"

Zrobiłeś jakieś badania w tym temacie czy to jest teza stworzona w 10 minut? ;-)

Ani jedno ani drugie. Nie robiłem badań, ale wysnułem taką empiryczno-heurystyczną tezę na podstawie obserwacji z ostatnich 12 miesięcy (szczepienia zaczęły się w grudniu zeszłego roku). Okej, po raz kolejny źle się wyraziłem - tacy ludzie przeważają w małym kawałku świata który ja widzę, ludzie z którymi miałem przez ten rok styczność IRL albo których komentarze czytam w Internecie stanowią bardzo niewielki odsetek całej populacji. Z mojego punktu widzenia tak to wygląda.